Przez ostatnie dziewięć lat bezskutecznie próbowałem odnaleźć owiane legendą materiały z Polskiej Kroniki Filmowej. Wielokrotnie słyszałem, że pojawiały się w niej nagrania prezentujące nieznany jeszcze w Polsce skateboarding. Dziś, z okazji Światowego Dnia Deskorolki z dumą ogłaszam, że mi się udało. Przed Wami skateboarding w obiektywie Polskiej Kroniki Filmowej!
„Na desce”
Polskie Kroniki Filmowe, to magazyny filmowe, prezentujące różne treści m.in. o tematyce ze świata kultury, sportu lub polityki, których nowe odcinki pojawiały się co tydzień. Wyświetlano je w kinach przed rozpoczęciem seansów, a realizowała je warszawska Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych. Idąc do kina widz mógł spodziewać się dosłownie wszystkiego. Od partyjnych wystąpień na wiecach robotniczych, po relacje z otwarcia kolejnej Tysiąclatki. Czasem jednak trafiały się nagrania prezentujące ciekawostki ze świata. Ci szczęśliwcy, którzy w 1979 r. przed porannym seansem „Bolka i Lolka” trafili na kronikę o numerze 79/48B, mogli doznać małego szoku. Kto by przypuszczał, że po materiałach o rolniku stosującym konstrukcje metalowe w budynkach gospodarczych lub po prezentacji mongolskiego kwintetu ze szkoły muzycznej w Ułan Bator na ekran wjadą deskorolki.
„Kiedy parę lat temu ten sport zdobywał popularność, wydawało się, że szał szybko minie. A jednak poczciwa łyżwo-deska nadal króluje na ulicach i specjalnych torach” – relacjonował lektor w materiale „Na desce”. Na nagraniach obserwujemy młodych ludzi jeżdżących po wczesnym skateparku, najprawdopodobniej gdzieś w Zachodniej Europie. „Moda na deskę dociera także i do nas. Bądźmy praktycznie. Spróbujmy zamiast samochodem dojeżdżać do pracy na deskach” – zachęcali autorzy materiału.
„Akrobacje w tłumie”
W kronice z 1980 r. (80/20A) trafiamy już na solidny materiał źródłowy, bowiem film „Akrobacje w tłumie” w całości przedstawia warszawskich deskorolkarzy. Autorem nagrań jest Janusz Kuźniarski, który wraz ze swoją kamerą 38 mm wybrał się w okolice Placu Zamkowego, aby zarejestrować lokalnych „łyżwo-deskarzy”. Widzimy tam grupę kilkunastu młodych ludzi w tym dwie dziewczyny. To, co może zadziwiać jest fakt, że zdecydowana większość osób jeździ na deskach jednego producenta, czyli Jarosława Kwaśnego, któremu zawdzięczamy takie klasyki jak AJK Warszawa Roller, Mercedes i Roller. Wszystkie z charakterystycznymi obłymi kółkami – znakiem rozpoznawczym polskich desek okresu PRL. „Nowy i coraz popularniejszy sport. Nie ma jeszcze nawet oficjalnej polskiej nazwy z angielska skate-board. We wstępnym, niezbyt zręcznym tłumaczeniu łyżwo-deska” – tłumaczy lektor.
Podczas odbudowy Zamku Królewskiego Plac Zamkowy zyskał wyjątkowo równą nawierzchnię, w całości pokrytą płytami marmurowymi. Zostało to od razu docenione przez miłośników nowego sportu. „Gładka nawierzchnia, odpowiednie pochylenie. Jeżdżą tu chłopcy i dziewczęta, próbują nawet występów parami” – tłumaczy lektor, po czym przed kamerą przejeżdżają chłopak i dziewczyna siedząc na deskach, na przeciw siebie i trzymając się za ręce.
Uprawiano tam freestyle skateboarding w polskim wydaniu. Ówczesnym zawodnikom nie były obce piruety, skoki przez inne deski (tzw. hippiejump), balansowanie na dwóch kółkach podczas jazdy (tylnych lub przednich), a nawet jazda na kilku deskach ustawionych jedna na drugiej. Rekordzistką w tej konkurencji była Manuela Makowska, która potrafiła jechać na jedenastu deskach równocześnie. Plac Zamkowy był ich drugim domem. Niejednokrotnie spędzali tam wszystkie wolne chwile, aby móc wspólnie pojeździć.
„Na desce”
„Tylko w kaskach i specjalnych ochraniaczach na łokcie i kolana można było startować w warszawskich zawodach na skateboardzie. Słusznie, bo nie jest to sport bezpieczny, a z techniką jazdy bywa różnie” – wyjaśnia lektor w materiale „Na desce”. W 1980 r. w warszawskim parku Królikarnia rozegrano kolejne już zawody deskorolkowe. Ich organizatorem był Warszawski Okręgowy Związek Narciarki. Wśród widzów ze swoją kamerą znalazł się także Zbigniew Skoczek, który utrwalił tamte wydarzenia, a relację z zawodów umieszczono w odcinku 80/25A Polskiej Kroniki Filmowej. Dzięki niemu możemy dziś podejrzeć jak rozgrywano w Polsce zawody w slalomie i jeździe figurowej, jak wówczas określano konkurencję freestyle skateboarding.
Slalom rozegrano przy ulicy Puławskiej. Na jednej z alejek zjazdowych, na dystansie ok. 200 m porozstawiano 40 pachołków do omijania. W tej konkurencji zwycięzcą drugi raz z rzędu został Piotr Wysocki, z czasem 43,1 sekundy. Kilka lat później wraz z Włodzimierzem Starostą przygotują publikację „Wrotki i deskorolka (1987 r.), w której opiszą podstawy treningu jazdy na deskorolkach.
Ciekawie jest patrzeć na upadki ówczesnych deskorolkarzy. Na nagraniach widać, że nie posiadają jeszcze umiejętności upadku z przewrotem, który, jak wiemy, minimalizuje skutki uderzenia o ziemię.
Jazda figurowa rozegrana była po raz pierwszy i cieszyła się mniejszym zainteresowaniem. „Akrobacje wręcz cyrkowe. To już nie zabawa, a wyczyn. Zwycięża Wojciech Bieliński” – dowiadujemy się z filmu. Tuż za nim uplasował się Maciej Sawicki, który w okolicach roku 1979 lub 1980, wraz grupą kolegów wystąpił w reklamie loterii „Fortuna”. W nagraniu tym wzięło udział 7 zawodników, każdy z inną literą słowa „fortuna”. Jadąc za sobą rozjeżdżali się przed kamerą prezentując poszczególne litery. Film ten wyświetlany był potem w kinach przed kroniką filmową.
„Pół rury”
Ostatnim deskorolkowym materiałem, który pojawił się w kronikach filmowych w 1980 r. był film „Pół rury” (80/27A). „Pokazywaliśmy niedawno w kronice, jak na warszawskim Placu Zamkowym harcują amatorzy desek. Dziś w tym sporcie są już regularne zawody i różne specjalności od względnie prostego slalomu, po jazdy akrobatyczne” – opowiada lektor i kontynuuje „do najtrudniejszych należą pół rury. W tym przekroju trzeba jeździć tak, by za każdym nawrotem poza obręb rury wyszły dwa kółka„. „Pół rury”, to nic innego jak jazda po rampie. Prezentowany materiał to w całości zagraniczne ujęcia. W Polsce o „pół rurach” nikt jeszcze nie wiedział. Królowały slalom i jazda figurowa.
Na przełomie lat 70. i 80. deskorolka była wyjątkowo medialnym zjawiskiem. Była czymś nowym i egzotycznym w Polsce. Powiewem zachodniego stylu życia, ubarwionym kolorowymi deskami. Nic więc dziwnego, że pierwsi deskorolkarze wzbudzali taką sensację. Oprócz materiałów w kronikach filmowych, deskorolki regularnie pojawiały się w licznych czasopismach. Niestety zainteresowanie skateboardingiem ucichło wraz z nadejściem stanu wojennego, który doprowadził do upadku pierwszej sceny deskorolkowej w Polsce, a na jej odrodzenie musieliśmy poczekać, aż do końca lat 80.
Jeśli podoba Ci się moja działalność i chcesz, aby podobnych treści było więcej, to możesz mnie wesprzeć za pośrednictwem platformy Patronite. Do czego gorąco zachęcam i mam nadzieję, że zobaczymy się na desce! 🙂