Skateboard prawdziwie męska zabawa (rok 1980)

Sprawdźcie co na temat deskorolki miał do powiedzenia Piotr Kapitaniak, uczeń klasy szóstej szkoły podstawowej w Warszawie. Chłopak doskonale wiedział, że to idealna zaprawa przed sezonem narciarskim oraz, że to raczej męska zabawa i dziewczynkom nie przypadnie do gustu. Czy tak się faktycznie stało? Odpowiedzi są dwie: i tak i nie. Wracając jednak do treści wywiadu, należy mieć na uwadze fakt, że pojawił się on w Magazynie Rodzinnym, lifestyle’owym piśmie dla komunistycznych matek polek, które zawsze chciały być na bieżąco, z tym co było modne w kraju i za granicą. O deskorolkach też nie mogły nie usłyszeć. Dlatego tekst jest pełen porad i zapewnień uspokajających statystyczną i troskliwą mamę. Zastanawiać może tylko jedna rzecz. Sądząc po dołączonym obrazku pierwsi polscy skejci jeździli „na rapie”, zanim ten pojawił się w naszym kraju… Przed wami rok 1980 i deskorolkowy przewodnik Piotrka.

– Powiedz najpierw, co to jest skateboard (pyta dziennikarz).

– Jest do podobna do narty o dwóch wydłużonych końcach deska umieszczona na dwóch parach ruchomych rolek. Właściwie jest to jakby element hulajnogi, tyle, że nie ma rączki do kierowania no i można na niej jeździć również nie odpychając się nogą.

A więc jak?

– Stojąc na skateboardzie muszę wykonywać wiele skłonów i przenosić ciężar ciała w odpowiednią stronę, aby nadać desce właściwy kierunek. Dzięki niektórym z tych skłonów można właśnie poruszać deskę w przód. Ale prawdę mówiąc mnie się to nie zawsze udaje. Wiem, że są chłopaki, których osiągnęli wielkie mistrzostwo i potrafią tak dobrze jeździć stojąc obiema nogami na desce, jak ja kiedy się odpycham.

To znaczy, że wielu chłopców ma takie deski?

– Tak, przynajmniej u nas, na moim osiedlu jest mnóstwo skateboardzistów. Ja dostałem tę deskę przed dwoma laty, a inni moi koledzy mają kupione już później w sklepach w Warszawie. Widziałem zresztą takie deski i winnych miastach w czasie wakacji. Poza tym w „Świecie Młodych” wydrukowano nawet wskazówki dotyczące jazdy na desce więc sądzę, że ta zabawa jest już w całej Polsce popularna.

A jakie to były wskazówki?

fragment z MR

Opinia Piotrka (fot. Magazyn Rodzinny, marzec 1980 r.)

– Przede wszystkim dotyczące bezpieczeństwa. Zresztą mój ojciec, który jest lekarzem, od razu, kiedy zacząłem jeździć na tej desce kazał mi stosować te same zabezpieczenia, jakie radzą w „Świecie Młodych”. Muszę jeździć w kasku, nakolannikach, ochraniaczach na łokciach, muszę zawsze wkładać trampki, które mają gumową podeszwę. Bo ojciec mówi, że jest to zabawa bardzo niebezpieczna.

Ale przecież nie zabrania ci. Pewnie też nie miał z tobą większych kłopotów, nie porozbijałeś się nigdy jeżdżąc na skateboardzie.

– Rzeczywiście nie zrobiłem sobie żadnej krzywdy. I na moim podwórku nie było żadnego przykrego wypadku. Najwyżej ktoś upadnie i stłucze sobie siedzenie. To nic groźnego. A przecież robimy różne dziwne rzeczy. Mianowicie poruszając się na desce gramy w piłkę ręczną albo staramy się wrzucić piłkę do kosza. No i oczywiście ścigamy się i bawimy w berka.

A gdzie się takie zabawy odbywają?

– Ojciec mój mówi, że zupełnie jak na nasze zamówienie wszystkie podwórka wybetonowano. Właśnie na betonie albo asfalcie można jeździć na skateboardzie. I dlatego także jest to niebezpieczne: bo każda wywrotka grozi bolesnym stłuczeniem, dlatego każą mi nosić kask i inne ochraniacze.

Co według Ciebie daje ta zabawa? Czym się różni od wrotek? Bo przecież to jest też sport polegający na poruszaniu się na rolkach.

MG 1980

Pierwsi skejci jeździli na rapie zanim ten w ogóle pojawił się w naszym kraju! (fot. Magazyn Rodzinny, marzec 1980 r.)

– Według mnie, i tak samo zresztą sądzi mój tata, na skateboardzie pracują wszystkie mięśnie, może z wyjątkiem samych dłoni. A więc to jest dobre ćwiczenie, które daje ogólną sprawność. No, a zawsze przed sezonem narciarskim, dopóki jeszcze nie ma śniegu na podwórku mój tata chce także sobie pojeździć, bo mówi, że to świetna zaprawa przed wyjazdem na narty. Myślę jeszcze, że ja nie mógłbym tak dobrze i szybko się nauczyć jeździć na desce, gdybym nie umiał jeździć na nartach. Tu są takie same zasady skrętów dzięki przenoszeniu ciężaru ciała i w ogóle jeździ się bardzo podobnie.

– A więc możesz tę zabawę polecić innym?

– Ja myślę, że nie trzeba nawet polecać. Kto może kupić sobie taką deskę ten kupuje. Jest coraz więcej chłopaków, którzy jeżdżą na deskach, bo przecież widzą ja innym jest przyjemnie i jeśli sami spróbują to już są pewni, że zabawa jest fajna. I jeszcze uważam, że to jest zabawa, która dość mało podoba się dziewczynkom. Nie wiem dlaczego. Ale uważam, żę to nawet dobrze, że chłopcy mają swoją męską zabawę.

Artykuł pochodzi z marcowego numeru Magazynu Rodzinnego (1980 rok).

Bookmark the permalink.

Comments are closed.